OBEJRZYJ GALĘ ROZDANIA ANTYNAGRÓD LGBT+ 2020
Ubiegły rok był szczególnie trudny dla społeczności LGBT+ w Polsce.
Przyczyniło się do tego wiele osób, które dzień i noc ciężko pracowały, żebyśmy czuli się mniej bezpiecznie, mniej godnie i mniej u siebie.
W Miłość Nie Wyklucza doceniAMY ich trud i razem z Wami przyznaliśmy wyjątkowe, pionierskie i niezwykle prestiżowe ANTYNAGRODY LGBT+ w trzech kategoriach:
Nominacje:
Tomasz Lis
Szymon Hołownia
Rafał Trzaskowski
Platforma Obywatelska
Polska Policja
Nominacje:
Wiadomości TVP
Episkopat
Barbara Nowak
Mateusz Morawiecki
Baba z Zetki
Nominacje:
Jarosław Kaczyński
Zbigniew Ziobro
Krzysztof Bosak
Andrzej Duda
Kaja Godek
Zasady plebiscytu Antynagród LGBT+
OBEJRZYJ GALĘ ROZDANIA ANTYNAGRÓD LGBT+ 2020
Jeden z najtęższych umysłów polskiego dziennikarstwa – zatroskany o estetykę protestów – ocenił, że problemem osób LGBT+ nie jest przyczyna protestów – a więc agresja władz – tylko jedna z osób najbardziej poszkodowanych przez własne państwo.
„Mam za sobą rozmowy z ludźmi LGBT przerażonymi wizją tego, że będą utożsamiani z Margot, za sprawą której wielu pomyśli, że są jakimiś niezrównoważonymi dziwadłami” – pisał Tomasz Lis.
– Zawetuję ustawę o małżeństwach jednopłciowych, bo uważam, że w Polsce nie ma narodowej zgody i nie jest to moment na podejmowanie tego typu decyzji – mówił Hołownia podczas kampanii wyborczej. Deklaracja z ust kandydata padła krótko po tym, jak jego żona stwierdziła, że „nie zna osób tej samej płci, które planowałyby małżeństwo”.
Powtarzane wielokrotnie przez Hołownię deklaracje woli dialogu wydają się zatem jedynie fasadą. Jak miałby wyglądać dialog skoro z góry przesądzono, że równości i tak nie będzie?
Zawieszenie tęczowych flag na warszawskich pomnikach skomentował słowami: „Potępiam wszelkie akty wandalizmu”. Równie klarownego potępienia nie doczekały się dziesiątki wypowiedzi osób publicznych z obozu PiS, z wielką łatwością nazywających osoby LGBT+ „ideologią, zagrożeniem dla dzieci i rodziny”, a wreszcie „nie ludźmi”. Jako kandydat na urząd prezydenta, Trzaskowski nie zabrał głosu w sprawie ludzi LGBT+ ani razu. Jako gospodarz miasta, nie zrealizował żadnego z punktów Karty LGBT+, którą podpisał, poza pojawieniem się na Paradzie Równości.
Mogłoby się wydawać, że nagonka na naszą społeczność prowadzona przez obóz rządzący z wykorzystaniem mediów publicznych, policji, prokuratury, a nawet kuratoriów jest doskonałym tematem do krytyki dla opozycji. Nie zdaniem Platformy. Nie zliczymy, po raz który już politycy i polityczki tego ugrupowania jasno pokazali, że ludzie LGBT+ nie są dla nich ważnym tematem i nie będą kruszyć kopii nawet w sprawach, które nie wymagają obcej temu ugrupowaniu odwagi politycznej, takiej jak jasna krytyka mowy nienawiści, przemocy i stawiania części obywatelek i obywateli w roli kozła ofiarnego.
Polska policja lubi stawiać się w roli bezstronnego i apolitycznego organu władzy, który po prostu dba o porządek. Przeczą temu zachowania mundurowych działających z zadziwiającą gorliwością, stosujących „niewspółmierne środki” lub zwyczajnie łamiących prawo. Łapanki w trakcie pokojowych protestów, aresztowania w trybie stosowanym wobec najgroźniejszych przestępców, przemoc fizyczna i upokarzające, a często zagrażające zdrowiu i życiu, traktowanie osób zatrzymanych na komisariatach, mówią co innego.
Trudno uwierzyć, że kiedyś Wiadomości nie były źródłem gotowych memów. Trudno też zrozumieć, że osoby, które własnymi twarzami firmują najbardziej niedorzeczne i kłamliwe, ale przede wszystkim szalenie szkodliwe treści propagandowe wymierzone w ludzi LGBT+, nie mają żadnych refleksji natury etycznej. A jednak nie mają. Od wyssanych z palca fantazji na temat „zgniłego Zachodu” (gdzie osoby LGBT+ traktuje się jak ludzi) po godne totalitarnych propagandzistów powtarzane dzień w dzień kłamstwa o osobach LGBT+ (jeszcze) żyjących w Polsce – Wiadomości TVP wielokrotnie przebiły moralne dno.
Latem Konferencja Episkopatu Polski niespodziewanie wydała długi dokument dotyczący osób LGBT+. I choć na jego początku pada wiele słów o szacunku, to trudno się go doszukać w dalszej części. Episkopat rekomenduje bowiem utworzenie poradni dla osób, które „chcą odzyskać zdrowie seksualne i naturalną orientację płciową” i stwierdza, że celem osób LGBT+ jest uczenie dzieci „manipulowania swoją płciowością”.
Kurator oświaty, wbrew nazwie, nie zawsze zajmuje się oświatą. Dla przykładu, małopolska kuratorka Barbara Nowak zajmuje się krucjatą. Znana ze swoich homofobicznych poglądów i zamiłowania do teorii spiskowych („Środowisko LGBT ma jeden cel – zniszczyć świat, w którym żyjemy”), podczas 16. Marszu Równości w Krakowie wymachiwała krucyfiksem w stronę jego uczestników. Była też jedną z pierwszych osób, które rozpętały nagonkę na naszą społeczność, nazywając edukację o ludziach LGBT+ „narzędziem molestowania dzieci”.
Jednym z pomników, na którym queerowe aktywistki powiesiły tęczowe flagi, była figura Chrystusa przed Bazyliką Św. Krzyża w Warszawie. Politycy prześcigali się wówczas w wyrażaniu oburzenia. Mateusz Morawiecki udał się na miejsce zbrodni, by postawić tam znicz. Premier twierdził, że figura została „zbezczeszczona” i „sprofanowana w imię ideologii”.
Premier lubi powtarzać, że Polska jest bardzo tolerancyjna, ale broni swoich tradycji. Szkoda tylko, że te tradycje to pogarda i przemoc wobec ludzi LGBT+.
Beata Lubecka z Radia Zet przeprowadziła rozmowę z Margot, w której pytała ją m.in. o deadname, „cechy płciowe” i „partnerki erotyczne”. Wywiad odbył się tuż po tym, jak Margot wyszła z aresztu, ale dziennikarka wolała pytać o zdjęcie z wystawionym środkowym palcem i dawała do zrozumienia, że wykazuje się wielką łaską, zwracając się do działaczki w formie żeńskiej. Mało brakowało, a Lubecka dostałaby za ten wywiad Grand Pressa.
Po krytyce sposobu prowadzenia wywiadu, wiele osób lało łzy nad pokrzywdzoną i broniło redaktor Lubeckiej w taki sposób, w jaki zazwyczaj reaguje się w Polsce na osoby LGBT+, które komuś nie pasują – przez atak.
Można wymienić wiele powodów, dla których Jarosław Kaczyński zasłużył, by znaleźć się w naszym zestawieniu, ale nam wystarczy jeden – wezwanie do wojny domowej. Trudno inaczej odczytać orędzie prezesa PiS, który w trakcie trwania protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, wzywał do obrony kościołów. – Ten atak ma zniszczyć Polskę, ma doprowadzić do triumfu sił, których władza zakończy historię narodu polskiego, jak dotąd go postrzegaliśmy, tego narodu, który jest naszym narodem, który mamy w naszych umysłach i sercach – przekonywał.
Gdy w kraju trwała najgorsza nagonka na osoby LGBT+, w obronie społeczności stanęło 50 akredytowanych w Polsce ambasadorów. Nie spodobało się to Zbigniewowi Ziobrze, który uznał to rzecz jasna za ingerencję zachodnich mocarstw w polskie sprawy. – Nie zgadzamy się jednak, by narzucano nam – wbrew woli Polaków – pewne ideologie i rozwiązania prawne, które promują mniejszości seksualne kosztem większości społeczeństwa – odpowiadał. Ziobro w tym tragicznym dla praw człowieka roku próbował również doprowadzić do wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej. I Polski z Unii Europejskiej.
O Krzysztofie trudno jest pisać na poważnie – wystarczy że on sam od czasu do czasu pisze coś na swoim Twitterze. Możemy dowiedzieć się z niego, że wszystko to, co się Krzysztofowi nie podoba (od równych praw dla kobiet, po ochronę osób LGBT+ przed przemocą, a nawet – serio – sposób ubierania się) jest po prostu niezgodne z wolą boga (a nawet Boga). Z kolei to, co Krzysztof lubi, to plan boży i wara wam od niego. Planem bożym jest zatem skakanie z grupką kolegów do zawołania „kto nie skacze jest pedałem”, palenie tęczowych flag, pobicia ludzi, którzy wyglądają jak LGBT+ i snucie planów budowy Polski ideowo bliższej Trzeciej Rzeszy niż trzeciej Rzeczpospolitej.
Zaczęło się od Jacka Żalka, który w TVN24 oznajmił, że „LGBT to nie są ludzie”. Hasło widocznie spodobało się prowadzącemu wówczas kampanię wyborczą Andrzejowi Dudzie, bo krótko później na jednym z wieców stwierdził: „Próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia”. Ideologia, którą – jak raczył stwierdzić – „próbuje się wciskać nam i naszym dzieciom”.
Gdyby nie to, że jako Prezydent, Andrzej Duda doprowadził do ośmieszenia i osłabienia tego urzędu, za wykorzystanie tego hasła w swojej kampanii wyborczej powinien dostać specjalną Brunatną Antynagrodę.
Kaja Godek od początku swojej aktywności publicznej sypie z rękawa genialnymi pomysłami na zbliżenie Polski do putinowskiej Rosji. Tym razem wymyśliła projekt ustawy „Stop LGBT”, za pomocą którego chciałaby zakazać marszów równości. Godek twierdzi, że marsze „naruszają porządek konstytucyjny”. O zapisanych w konstytucji zasadach wolności zgromadzeń czy wyrażania swoich poglądów być może nie słyszała.
Gdyby nie to, że liderzy przeróżnych fundamentalistycznych i fanatycznych grup to zazwyczaj jednak mężczyźni, Godek byłaby po prostu naszym krajowym miksem Putina i Chomejniego.